czwartek, 27 września 2012

Dzień świra

"....pośród ogrodu ta królewska para...."

Bieda z nadzą , od biegania w Zbaszyniu nie trenowalem wcale . Normalnie mi się nie chce .
Pogoda taka nie najlepsza , zimno sie dzisiaj zrobiło i deszcz gnoji .
wieje jak by się ktoś powiesił
Starszy ogr poszedł w koncu do przedszkola .
To dobrze , bo chatę roznosił i brata tłucze , który zresztą też jest bez winy
Maraton za pasem a ja jeszcze 30 tki nie zrobiłem , i coś mi mówi że nic z tego nie bedzie
W sobote do szkoły jadę i w niedziele też .Cały dzień mnie nie będzie .
Zostaje mi jeszcze przyszły weekend , ale czy ja wiem czy warto ....na dwa tyg przed poznaniem jeszcze takie długie wybiegania robić ?
dzisiaj czwartek a mnie jeszcze nogi bolą po niedzieli .
Nawet na grzyby mi się nie chce iść .
Chyba mnie jakaś jesienna depresja łapie , niech słońce wyjrzy i przestanie padać do cholery !

dzień jest za krótki , to też mnie dobija , i to błoto wkoło, dżizus kurwa

A+B mam nadzieję że też C

Wczoraj to złatwiłem w końcu .
Jak się zdeklarowałem biegać w Drużynie Szpiku, to trzeba to pociągnąć do końca .
Więc pojechałem na Marcelińską wypełniłem formularz , oddałem krew , wypiłem kawę .
I wiecie co , to nic nie boli !
Zajmuję tylko godzinę!
A jaka radość
Centralny Rejestr Niespokrewnionych Potencjalnych Dawców Szpiku i Krwi Pępowinowej

Kurczę zrobiłem to dla wszystkich dzieciaków , swoich i tych cudzych :)




wtorek, 25 września 2012

Klasa światowa, czyli jestem zajebisty !

Myśleć pozytywnie.
Dzień wcześniej było Tomasza .
Kurde jakie poświęcenie , rano przecież jadę .
Zimno jak diabli , ale nie pada , chociaż coś .
Jedziemy we dwoje , ja i Romek . Romek jest gaduła , dużo mówi , ale dobrze że na temat ,droga się nie dłuży . Po drodze Jastrzebsko . Jakie piękne lasy . Słychać jak grzyby rosną .
U siebie jak biegam teraz to ni w ząb nie mogę się skupić . Wszędzie grzyby widzę i te treningi to raczej wypoczynek na świeżym powietrzu niż bieganie .

Wiem że kilometraż w nogach mały , ale Romek mówi żeby pociągnąć , że do maratonu jeszcze trzy tygodnie, że się zregeneruję .
Dobrze , zgoda, ładna pogoda, chłodno , sprzyja.
A tak chciałem wypróbować nowy zegarek co od siostry dostałem , taki z interwałami .
Ustawiłem go sobie na 4 min biegu i minuta przerwy . '
Nic z tego , po starcie włączyłem wszystko , ale pieprzyć to  , biegnę .

Trochę mnie strach obleciał przy pierwszym wodopoju . Czułem się bardzo dobrze , wręcz za dobrze .
Zrobiłem sobie dwie przerwy , bardziej ze strachu że padnę później niż z tego że musiałem .
Na czas wcale nie patrzyłem . Kilometry mijały mi bardzo szybko , czułem że zapierdzielam .

Odważyłem się spojrzeć na czas na 10 km . OMG 56 min !!!

Uwolniły się endorfiny ,normalnie to czułem .
We Wsi Zbąskiej trochę dostałem po dupie na górkach , ale dalej było gładko i lekko w dół .
Po 15 km zaczęła się szarpanina. Pomału opadałem z sił. Zabrałem do Zbąszynia żel , aby wypróbować przed maratonem , ale idiota zostawił go w plecaku na mecie . . .

Ostatnia prosta myslałem że się nie skończy .

Wpadłem z wynikiem 2:02:02 na metę!!!


Poprawiłem się o 13 minut , ładny progres , co?
Teraz jak siedzę i piszę to wiem że dałbym radę jeszcze szybciej !

Nie planuję już w tym roku połówek , chciałem przebiec maraton i dać sobie spokój,
Ale znowu Romek , Romek namawia na Kościan .

piątek, 14 września 2012

Przedszkole dużo ułatwia

No nareszcie , dziecko poszło do przedszkola , jedno
Drugi siedzi z ojcem do południa
Chodzimy do lasu , grzyby zaczynają wyłazić .
Odbieramy starsze w przedszkola , już tydzień chodzi
Ładnie maluje , rysunki do domu przynosi , wszystko przynosi ,
zarazę przyniosło , w końcu już tydzień minął ...
Młodszy dundle do pasa i kaszel jak gruźlik , gorączka , pełen zestaw
Starsze jak by paczkę fajek dziennie jarało .
Rodzinny się zna .Zaraz daje antybiotyk .
Rozmieszałem podałem łyżeczką i mały się spawiował ,
drugie podejście , jak gęsi prosto do gardła
paw jeszcze większy
rodzinny się nie nauczy , ojciec też nie, matka wróciła z pracy i mały przyjął lekarstwo
:/
Też poszedłem do lekarza , i mówie że cholera w domu . głowa boli i gardło , że nie mogę się rozłożyć, że maraton
Dostałem ten  antybiotyk ....
A miałem iść na grzyby z sąsiadem i wódką o smaku gruszki

Nic , poczekam trochę , wytrzymam

Przy okazji kupiłem w aptece , coś na kształt batonu , albo żelu
źródło :doz.pl

człowiek na forum polecił, że on bierze i dobre ,że z normalnymi batonami to strach , późno na eksperyment 
nie chce w spodenki  na maratonie narobić , całą wazelinę szlag weźmie 
jedno zaraz w aucie zjadłem 
miód nie jest słodki 
organizm ładnie przyjął , przydało by się popić , czymś neutralnym ,wodą nie colą 

Od niedzieli nie trenowałem , opiekę sprawuję tak już teraz będzie . 
a za tydzień garmażerka w Zbąszyniu 

pozdrawiam 



czwartek, 13 września 2012

Łabąbek

Kolejny przystanek
Zbąszyń
Kiedyś tam byłem na wakacjach , fajne klimaty , jezioro , ryby , jakiś kolejowy ośrodek

Teraz półmaraton , następny etap przez poznańskim maratonem , to już ostatni akcent .
Później już tylko regeneracja ,
Mam nadzieję że pogoda dopisze , jadę do Zbąszynia z mentorem - Romkiem
no i zabieram osobistego fotoreportera , któremu reka nie zadrży :)

Walka , walka o zyciówkę !!!!
No ale podobna trasa nie sprzyja

Jadł ktoś pieczonego łabędzia ?

Pozdrowienia dla czytelniczek ;)

poniedziałek, 10 września 2012

Piła Tango

dziewiąty wrzesień Piła półmaraton

pobudka o 6 45
śniadanie makaron , kawa
wyjazd po Damiana 7 45
dojazd po Basię o 8 00
kierunek Piła

mgła jak cholera
wciąż i wciąż , termometr pokazuje 13 stopni

a na miejscu ....
tada !!

jak latem . sloneczko , przejrzyście , pieknie i coraz cieplej
zaparkowałem w centrum (nie wiem czy Piła ma centrum), poprawka , zaparkowałem nie daleko szkoły gdzie wydają pakiety

Zawsze tak jest do mojego nazwiska jest największa kolejka , chociaż może do numeru ...., jak kurde do numeru ?
koszulek nie było w rozmiarze jak chciałem , typowe
tak jak w Grodzisku nie było typowych szlafroków

-Nie ma . Nie ma . Nie ma ....
- A co jest ?
-Ja jestem !!

Przebraliśmy się w aucie , w centrum (?),
nie wiem jak to jest ale tylko raz korzystałem z szatni . O nie ! Dwa razy . Raz w Kościenie i raz w Trzemesznie , ale to na koniec . Szatnie gości , dobrze pamiętam , a może gospodarzy , zamroczony byłem ... ale błoto było na podłodze , tego jestem pewny


Poszliśmy na metę ,
poszliśmy na start
po drodze spotkałem samolot i koleżankę z pracy
Rozgrzewka w parku .


Nie wiem do końca na co liczyłem przed startem . na złamanie dwóch godzin , czy trening przed maratonem poznańskim , trzynastym zresztą ,
byłem umówiony z kolesiem z forum , z Marcinem

a jednak się zjawił , tak jak uprzedzał w koszulce maniaców ,
podszedłem, grzecznie się przedstawiłem , ą, ę
-Jaki plan ?
A właśnie , w zeszłym miesiącu kupiłem książkę Galloweya o maratonie . Tak mi przypasiła , że zacząłem stosować jego styl . Kolega Marcin też polubił jego styl i tak się zgadaliśmy .
Mieliśmy iść minutę i biec cztery , ale Maniac jest po kontuzji zdecydował 1 na  3 . I bardzo dobrze .
Wystartowaliśmy jako ostatni .
Dobrze że chłop miał taki duży zegarek co liczył mu te przerwy minuta na trzy bo na moim stoperze bym się nie doliczył , a już po 10 km na pewno .
Szliśmy sobie ten nasz półmaraton czasem biegliśmy i o dziwo , to było niesamowite , pierwszy raz czegoś takiego doświadczyłem , uwaga, WYPRZEDZAŁEM ...

Było cudownie , tępo pozwalało na swobodną konwersację , brak zmęczenie , dzieci rzucały płatki kwiatów pod nogi , starsze dziewczyny rzucały biustonosze , przybijałem piątki, podawano nam napoje do picia  było ekstra !
Ta sielanka trwała do 15 km , czułem że mogę góry przenosić , podziękowałem Marcinowi i pobiegałem dalej sam , zmieniając taktykę na 1/4 .
dalej wyprzedzałem, to było niesamowite
Starałem się .
Na finiszu trochę przesadziłem , na mecie zakręciło mi się w głowie i musiałem sobie przysiąść .
Niestety Damiana nie dogoniłem , koleś okazał się za dobry , połówkę zrobił 2:02 ja przebiegłem w 2:15 są to czasy netto Basia przebiegła w 2:18 a Marcin w 2:16



epilog

naprawdę super , polecam , dla wszystkich którzy nie wierzą w swoje siły , polecam , dzisiaj jest poniedziałek , nie odczuwam żadnych niedyspozycji mięśniowych , nie jestem typem wyczynowca ,
Wystartuje w maratonie i będzie to wyglądało jak w Pile , Marcin na pewno też pobiegnie .
Zapraszam wszystkich chętnych, niezdecydowanych na wspólne pokonanie 42km w Poznaniu

pozdrawiam






niedziela, 2 września 2012

Jeszcze tydzień

witaj szkoło !
e nie

Za tydzień połówka w Pile . Dzisiaj było lajtowo 12 km albo 13 te wybiegania są niepoliczalne .
pewnie przebiegne jeszcze we wtorek jakąś dyszke na spokojnie , ale mysle że już starczy .
nie chce zerwać , ani nadwyrężyć sobie niczego
mam nadzieje że w Pile bedzie dobrze , tam rozpocząłem swoje bieganie , tam myslałem ze zdechne .
No , teraz czuje będzie klasowo, epicko, legendarnie ....skoro w zeszłym roku mialem 2;40 czy jakoś tak , to w tym mam cichą nadzieję zrobić dwie godziny ,
heh , czuje ze pogoda dopisze , ciepło bedzie do piatku a potem zapewnie się ochłodzi :)
niektórym sie w Pile nie podoba , a ja ją uwielbiam , tak jak Grabaż ;)


do zobaczenia na trasie :)


PIŁA !