środa, 19 listopada 2014

Nocek 2014 rajd na orientację .

Z nockami jest tak że ujawniają się w ciemnościach , gdzie normalni ludzie  śpią , cisną TV  lub mączą pada od x bolca , nie cisną internetów , facebooka , nocki przedzierają się po nocach w lesie , łażą po mokradłach i zwalonych drzewach , przeczesują ruiny , gubią się , wdrapują się na góry , drapią się jeżynami , wytrząsają igliwie z butów .To zwierzęta stadne , bardzo ruchliwe.


To były niezwykłe zawody bo i nie zwykli ludzie je organizowali . Przyświecał im szczytny cel , pomoc dla potrzebującej dziewczynki . Oli .Bardzo chorej .
http://pomagamoli.pl/
Organizatorem jest Klub Sportów Górskich "DIRETA" z Gniezna .
Na początku a jakże miłe losowanie drobnych upominków , ale dobranych ze smakiem . Mianowicie książek o tematyce turystycznej , jak na klub górski przystało. 
Kilka ciepłych słów od organizatora odnośnie reguł zabawy . Dla mnie nowością było dorysowywanie na mapie dodatkowych punktów w trakcie biegu . na wybranym Pk była informacja że gdzieś niedaleko bądź daleko znajduje się dodatkowy punkt . Obok perforatora na sznureczku wisiał kątomierz i linijka do wyznaczenia azymutu i odległości .
Drużyny startowały w odstępach dwu minutowych .Moja "Pobiedziska" startowała w 26 min czy jakoś tak  .
Moja , czyli Artur i ja . Startowaliśmy z punktu A , od był odnośnikiem i naszym p. zero od którego zaczynała się dalsza zabawa .
Po weryfikacji na A ruszyliśmy po swoje .
Zaczęliśmy od trójki , później 9 . Tam dogonił nas koleś z czołówki co szybko biegał - Piotrek .
Przebiegliśmy przez szosę drogą dla zwierzaków , w kierunku PK 15 - po drodze zające
Piotrek co szybko biegał miał jakieś słabsze momenty w nawigacji , bo ile razy nam uciekał tyle razy do nas wracał . Trzymaliśmy się razem do PK 16 , jak znowu przebiegałem przez S5 tkę prawie sobie kostki powykręcałem przez doły jakieś , pokopane pod sadzonki  ! grrrr
Na 16 Pk dopadła nas pomroczność jasna , bo straciliśmy tam ładnych parę minut , tam spotkaliśmy Dominika , nie mam pojęcia skąd on tam się znalazł .
Czwórka okazała się trudna nie wiedzieć czemu , ale to nic bo za czwórką nie było lepiej .
- Tam lecimy ! - pokazuję palcem w jedną stronę
- Co Ty gadasz , tam ! - Artur pokazuje w drugą .
- Zobacz , ty jesteśmy !
- Jakim cudem ????
- Tu te linie z prądem ! Patrz !
- Kompas mi nie działa ….
- ???
- W lewo teraz , tą drogą !
- Skąd wiesz ?
- Nie wiem….
Biegniemy na PK7  ścieżką  w kierunku jeziora , z lewej strony ogrodzenie .
- Teraz w prawo !
-Nie, jeszcze prosto ! Tej drogi nie ma na mapie !
- W prawo !
Pobiegliśmy . Jacyś ludzie z browarami .
-Byliście na siódemce ?
- Taaaak …..
- W tamtą  stronę ? - pokazuje palcem
- Taaaak …..
Wbiegliśmy w jakąś przecinkę ,
- To nie tu ! Dalej !
- Patrz , za nim, biegnij to Mistrz .
-Mistrz ?
-Przez duże M  .
I faktycznie . Mistrzu od razu poszukał PK , co zresztą nie było trudne . Znajdował się dosłownie dalej jakieś 10 metrów , a przy punkcie wiary było tyle co w sobotę ludzi w biedronce w Murowanej Goślinie , a natężenie luksów jak za starych dobrych czasów gdy kolejorz miał jupitery .
Nie tracąc czasu polecieliśmy dalej na Pk17 , Mistrza już dawno nie było . Gładko , podbita .
Pk 2 jest od siedemnastki dosłownie dwa centymetry na mapie . Ile można przedzierać się dwa centymetry , szukać , wiem tylko ja i mój kumpel, który ogarnął się szybciej niż ja i w końcu PODBILIŚMY punkt.
Pk 19 prosty , na kolejnym wystraszyła mnie zajebista sarna . W nocy wszystko jest zajebiście wielkie . Te zające co widziałem wcześniej też były bardzo duże prawie jak ta sarna .
Do trzynastki lecieliśmy rowem i tam spotkaliśmy ekipę z Oriento Expresso .  Beatę i Marcina .
Szóstka prosta , Pk 21 bez sensacji , problemy zaczęły się przy PK8 .
Woda , zwalone drzewo , koniec świata (czytaj :mapy) , zmarnowane 30 min , jeżyny , echhh…
Cztery osoby szukały , my i Oriento . W końcu w bólach urodził się Pk8 , niestety na punkt 27 musieliśmy czekać kolejne pół godziny . Oczywiście można zawalić wszystko na starą mapę , zakrzywienie czasoprzestrzeni , wadliwy kompas , że biegun magnetyczny ziemi się przesuną , na noc , na las i dzikie zwierzęta . No , ale odnalazł się .. punkt … w końcu .

(p 27 i 8 Trójkąt  Bermudzki )

Dalej jakieś ruiny stodoły , chałupy czy czegoś tam , kolejny przerysowany p.25 gdzieś w lesie .  Zdrowo pokiereszowany przez maliny . Szpula na 23 . Tam Artur wykazał się kunsztem nawigacyjnym , ja osobiście podchodziłbym z innej strony . Ale czapki z głów .

Pk12 i 18 prościzna i bieg na bazę .
-
Wpadamy na metę tam oklaski (jestem nieprzyzwyczajony) jesteśmy czwartą ekipą .
Mistrzu już wykąpany .
Zjadłem pączusia (bardzo dobre ) , szklanka wody (równie wspaniała ), miłe rozmowy z Panią Organizator (bezcenne), jabłuszko (pycha).
Jestem mega zadowolony i nie dlatego że po oficjalnych wynikach okazało się że mamy … uwaga …
III miejsce (!!!) tylko dlatego że było tak miło , organizatorzy i uczestnicy zadbali o miłą atmosferą , którą czuć było w powietrzu już na odprawie , że się znamy , że jesteśmy z tej samej gliny .
Mam nadzieję że za rok znowu się zobaczymy !
nabiegane : 37km
czas : 6:07
miejsce : 3 uhahaha J




poniedziałek, 3 listopada 2014

Nocny Marek 2014


- Jak jedziemy w końcu , ja z tobą czy ty ze mną ?
- Nie wiem .
- Zabiorę cię , spotkamy się po drodze .
- Dobra .

- Nie wyrobię się jeszcze jestem w dupie . Gdzieś .
- Ale ja już jadę ,
- Podjedz do mnie do domu , zabierz mnie z tamtąd .
- Niech będzie.

- Mamy wszystko ?
- Raczej tak
- No to w drogę .

Dojechali , na rajd Nocny Marek w Nowej Wsi Wielkiej , przy pomocy nawigacji ...

- Gdzie się przebieramy ? Tu czy w środku ?
- Nigdzie nie będę łaził , tu się przebieramy .

1 stopień do plusu , przebrali się na parkingu .

Ustawieni na starcie , organizator coś opowiada ,
- Co on powiedział ??

Biegniemy , gdzie te mapy , biegniemy
- Co to ?
- Naftobaza chyba .

-Mapy ! Mapy ! na 25 km !
-To ja jedną poproszę ,
- Co oni mówili o pk 99 ?
- Że później będzie .
- Acha , ok .


- Powodzenia , do zobaczenia na mecie .
- Powodzenia .
Patrzę na mapę , świecę latarką .
- Gdzie ja jestem , gdzie ten start , tu czy wcześniej , jasna cholera  !
jak dziecko we mgle .
-Aaaaa już wiem , trójka , biegnę do trójki .
Biegnę przecinką , wiem co robię , naprzód przed siebie , jacyś ludzie z lewej też biegną , nasze ścieżki się łączą , Artur .
- Chłopie gdzie biegniesz , pokaż mapę .
-To tak jak ja , na trójkę .
- To Wojtek , razem Grassora biegliśmy .
-Wojtek .-powiedział Wojtek
-Tomek. - przedstawiłem się .
Razem jak trzej muszkieterowie w nocy w lesie pod Bydgoszczą.
Miło , jest siła razem , dziarsko . Skrzyżowanie ,
-Tam na azymut w las !
- Rozkaz .
Dobry jest , mówi że między grzbietami , umie mapę czytać , zawodnik  . Jeszcze 50 metrów .
Pierwszy punkt , tj trzeci .
Zegnajcie przyjaciele , zostałem sam . Artur z Wojtkiem mają trasę 50 km , pobiegli swoje.
Szybciej biegają.
Na punkt nr jeden . Prosta droga , z przodu jacyś ludzie , dobre 300 metrów , ale widzę że droga prosta , biegnę spokojnie przed siebie . Powoli doganiam , mijam jakieś dziewczyny które wybiegły z prostopadłej przecinki (jak to możliwe ,, gdzie one biegają , to już nie pierwszy raz widzę coś takiego ). Do jedynki po śladach , za światłem jak ćma jakaś trafiłem . Przy PK Artur z Wojtkiem .
- Hola panowie , gdzie biegniecie jak wasza mapa ?
Dopiero teraz patrzę że punkty się pokrywają co najmniej do szóstki .
W tym momencie byłem tak zakręcony że nie wiedziałem gdzie jestem , zapomniałem że mam kompas , opierałem się tylko i wyłącznie na doświadczeniu Wojtka i Artura , zapewne że biegłem za światłem a sam nie myślałem przy tym wcale.
Biegliśmy przez jakieś kieretyny , przez las , wpadliśmy na drogę . Odnalazłem się pod slupami wysokiego napięcia . Piachem pod górę prosto i w lewo . Było teraz prosto biegliśmy do piątki , prowadziłem ( takie odnosiłem wrażenie ) . Kolega zarządzili :
- Tu w prawo tym bagnem , na skraju lasu !
- Tak jest !
PK5 zdobyty , powrót scieżką , chwila zawahania i wybieg na długą prostą w kierunku PK6 .
Tu było miło i przyjemnie , koledzy opowiadali o swoim Grasorze , o Kieracie i o dziewczynach .
Przed szóstką Artur się odłączył i pobiegł przez pole my dalej w łatwiejszym wariancię drogą i w lewo nad polaną . PK 6 zdobywaliśmy łacznie w sześć osób , była tam jakaś fałszywa droga i trochę ludzi tam się kręciło . Znalazł się Artur .
Siódemka była prosta , biegliśmy do niej grzbietem wzniesienia , nastepnie odcinek specjalny i po  kolei A,B,C , przy B było trochę przedzierania to tam gdzie było skrzyżowanie rowów . do C prosto na wzniesienie . Tu się na dobre pożegnałem z towarzyszami i trasa przebiegała już zupełnie inaczej . Udałem się w kierunku D , tam się trochę pokręciłem , zresztą nie ja jeden ,
- Znalazłeś D ? - Zbyszek H
- Tak , tam na górze . - odpowiedziałem dumny jak cholera .
E i F prosto i przyjemnie tym bardziej że toważyszyło mi sporo latarek w okolicy .

znowu nastała ciemność kończył się odcinek specjalny i przychodziłem na mapę 1:50 000

Stanąłem jak dupa na krzyżówce , potrzebowałem zachęty i bodźca by zdecydować się by pobiec tą ścieżką , ewentualny błąd w wyborze mógł mnie sporo kosztować , czekał mnie długi odcinek prosty .
Bodziec nadbiegł po moich śladach :
- Gdzie jesteśmy ? -pytam
- Chyba tu .- odpowiada bodzieć
- Nie uważasz że powinniśmy biec tu proso ? -pytam
- Tam była lepsza ścieżka ja ide tam .
Patrzę za nim jak się oddala .
Pierd....lę !
Biegnę swoje , prosto , moją drogą . Ubiegłem może ze 100 metrów , widzę leci latarka przez las na krechę w moją stronę .
-Miałeś rację , tędy . -powiada
Uff , co dwie głowy to nie jedna . Ta nasza droga wcale nie wyglądała na taką pewną , gubiła się i odnajdywała , niby prosta , a jednak nie , w końcu dobiegliśmy do grubej drogi , udało się zweryfikować punkt w którym się znajdowaliśmy , zostala do pokonania nam łatwiejsza droga do mety .
PK8 , Pk 4 do Pk2 to długie przebiegi bez historii , łatwe i przyjemna , mnie łapały już skurcze , koledze wysiadało kolano . Rozmowy o wszystkim i o niczym jak to w sobotnią noc w lesie pod Bydgoszczą. Trochę się zakręcilismy przy zdobywaniu szczytu na PK2 , zbiegliśmy z góry nie w tą stronę . Później już tylko PK99 i prosto do mety .
Biegliśmy prawie bez przerwy , za wyjątkiem drobnych przechadzek by odpoczęły przez moment moja łydka , a kumpla kolano .
Na metę wbiegliśmy z uśmiechem , to najważniejsze .

Była chyba 00:30 jak byliśmy w szkole . Napiłem się herbatki , usiadłem przy stole , w końcu przedstawiliśmy się sobie
-Tomek
-Mateusz
I tak sobie rozmawialiśmy i naszych przygodach z BnO , rajdach , kolegach , o wszystkim i o niczym . Było bardzo miło . Mateusz poszedl spać , ja czekałem za Arturem .
Gdzieś pomiędzy 3 , a 4 tą godziną. Podczas makaronu, zasłyszane  :
-Słuchaj młody , muszę zapytać
- Dawaj .
-W imieniu Twojej dziewczyny .
- ???
- Znalazłeś ten p. G ?
- ...
(wymowne milczenie )
- Nieeeee ...
(beka) wyraz twarzy pytanego , nie do zapomnienia
...

czekałem , czekałem trochę kimałem , w końcu przybiegli , dzielne chłopaki

Nawigowanie w nocy a w dzień ,
W pierwszym odruchu :
- Nie no co ty gdzie w nocy po lesie , przecież nic nie widac , zimno , jeszcze coś mi się coś stanie i te leśne zwierzęta .... eee to nie dla mnie

na mecie
- Spoko impreza , nie ma różnicy , jak jesteś skoncentrowany to sobie ze wszystkim poradzisz !

nabiegane 36 km i 11 miejsce