wtorek, 25 czerwca 2013

Poznań - Krutynia - Poznań

Wróciłem.

W nocy był wyjazd , Poznań żegnał nas deszczem , o 2:30 podjachał na 4 peron nasz osobisty wehikuł czasu. Taki co cofa się w przeszłość i to co najmniej o 15 lat.

Szybko zapominamy o tym co dobre , ale równie szybko wracamy na dobrą drogę .

Tym razem nie będzie o bieganiu .

Mieliśmy sześć kapeluszy , wszystkie w jednym przedziale ,rezeracja miejsc , plus jeden nie kapelusz
Cytat tamtej nocy:
- Przepraszam , ale Pani już tej nocy nie będzie spała , weź no pstryknij światło !
Rano przesiadka w Warszawie na pociąg do Olsztyna . I znowu jeden przedzaił i cytat poranka:

- A panu wlać jednego ?

Po dziesiąciu godzinach dotarliśmy do Olsztyna i dalej na PKS .
Nie zdawałem sobie sprawy że takie małe autobusy jeżdżą . Jak te nasze kapelusze wsiadły to połowa miejsc była zajęta .
każdy miał dosyć po dwóch godzinach, litry wypitego sprite-a nie pomagały a upocone baby przyprawiały o ból głowy
kierowca wyrzucił nas gdzieś na rozstaju ale chociaż tablicę było widać , czekał nas spacer ,

Stanica PTTK - ładnie tu , jest lepiej niż oczekiwałem , piękna czysta woda, widać ryby , łabędzie , no i bar z piwem . Czekamy na kwaterunek .

Dzisiaj już nigdzie nie płyniemy . Kwaterunek mamy od kolacji .
Rozłożyliśmy się i naprzód do wsi .
Zjedliśmy późny obiad w miejscowej karczmie , w skupieniu przysłuchiwalismy się kłótni ze ryba za zimna obok przy stoliku.
Przyszła burza, poszliśmy do sklepu , wrócilismy do ośrodka po drodze zahaczająco o stragany z rekodziełem , miejscowym raczej za to z cenami unijnymi jak najbardziej.
Kolacja.
ognisko
sprite
warszawiacy przy ognisku
(nie wiem skąd ta niechęć , ale jest )
sprite
burza
komary kiełbasa sprite , poszlismy spać zmęczenie podróżą
fajne te dziewczyny z Warszawy

jak dobrze wstać skoro świt

plyniemy , z pradem a jak
trzy kajaki , sześciu chłopa , jeju ile smiechu
jaka piekna rzeka , dziewicza, zwalone drzewa , natura , piekna pogoda , czysto, cisza
skarby, skarby
sprite
po drodze obchodzimy imieniny
...
przeprawiamy się , trzeba nieść kajaki
stary młyn

przystań , przerwa , wspólne zdjęcia , krowy

po dotarciu do celu mamy transfer do osrodka , jamy obiad , nie odpoczywamy , płyniemy przecież z prądem
kolejna wyprawa , tym razem w górę rzeki
Zgon
miejscowośc tak się nazywa , płyniemy po jeziorze dobre pięc kilometrów , jest ciepło , spotyka nas ciepły letni deszcz.
cudownie , łapię językiem krople, te największe
jezioro jest przeogromne i jakże czyste , dopływamy do sluzy , kolejna przeprawa .

mniejsze jeziorka , czaple po drodze , łyski, perkozy, łabedzie

miodówka

cudownie , nadal z nurtem ,lekko , całkowita symbioza


docieramy , ja wiem że już koniec . kolacja , ognisko z warszawiakami  już jest miło , rozmowa się jakos toczy , burza uciekamy do domu .

rano powrót , idziemy na przystanek , mrągowo, olsztyn
tam się żegnamy , mamy 10 min do pociągu ,
było cudownie , każdemu , każdego zachęcam , każdemu polecam
Warmia i Mazury w doborowym towarzystwie.
bez ściemy