Coś drgnęło w.końcu .
mam takiego zapaleńca , tak na niego patrzę , on pewnie nie jest mi dłużny
skumaliśmy się w tym nowym roku , właściwie jest nas trzech .
i dajemy po tych naszych lasach co niedzielę , spotkaliśmy się już dwa razy , szykuję się kolejny raz
Andrzej , ba tak ma na imię wciągnął Tomka i ja też się wkręciłem .
Pierwsze spotkanie dało nam w kość , z grubej rury od razu 20 km , ale tempo takie gadane :)
Drugie wbieganie już było nas czterech i wybraliśmy się na dłuższą wycieczkę , na Dziewiczą Górę .
Rano o 9 tej było względnie , później nad Poznań przyszła zima .
Ale nie zwyczajna za śniegiem taka normalna nienormalna jak cała pogoda w tym roku .
Fajnie bo byl mróz , nie było błota .
Dziewicza Góra jak magnes przyciąga , wkoło niej kręciła się cała masa biegaczy , w górę i w dół , dookoła , wszędzie . Nasz plan był prosty mięliśmy tylko wbiec.
Dziesięć minut postoju , jakiś cukierek , trochę wody i dłonie mi tak zmarzły , że aż zaczęły boleć mnie paluchy . Musiało się zdrowo ochłodzi .
Droga powrotna jak zwykle wydawała się krótsza , zaczął podać deszcz i przy spotkaniu z mrozem i moją kurtką zamarzał na mnie . Musiało być bardzo zimno , zamarzła mi nawet woda w butelce .
W kamińsku wybiegliśmy na asfalt , i zaraz z niego zeszliśmy . Jedne lodowisko . Dało się biec tylko poboczem , i dalej lasem .
Wybieganie zajęło nam 3,5 godziny , dostaliśmy nieźle w kość . Przebiegliśmy ponad 30 km .
Widzę postępy w sile biegowej i pytrzymałości , oby tak dalej .
KB Katorżnik i tam się umawiamy w imieniu admina :ZAPRASZAM
czwartek, 23 stycznia 2014
czwartek, 16 stycznia 2014
legs & back
Wczoraj PX a robiłem , nogi przede wszystkim .
Ale mnie dupa boli dzisiaj z wyra nie mogłem się zwlec ....
dużo dziwnych pseudo skipów
Widocznie rzetelnie było .
dobre jest to że potrzeba do ćwiczeń hantli , krzesła , ściany no i ręcznik
i wolną godzinkę
Tony Horton :screw you !
Ale mnie dupa boli dzisiaj z wyra nie mogłem się zwlec ....
dużo dziwnych pseudo skipów
Widocznie rzetelnie było .
dobre jest to że potrzeba do ćwiczeń hantli , krzesła , ściany no i ręcznik
i wolną godzinkę
Tony Horton :screw you !
Dla Łukasza w Nowy Rok :)
Pamiętaj , najlepiej będzie jak pójdziesz do dietetyka . Babka zrobi z tobą wywiad , co robisz , jak pracujesz i obliczy Ci jakie jest Twoje zapotrzebowania na energię .
Ja jak byłem to wyliczyła mi że potrzebuję 2200 kcal na dzień. Nie wiem ile tankowałem tego paliwa przed wizytą . Ale dużo za dużo jeśli waga stała w miejscu lub wręcz rosła .
Doszliśmy do porozumienia , że chcę ważyć 90 kg (przy wzroście 188cm ). Poprzeczki nie postawiłem za wysoko , wiem , ale jestem realistą .
Dieta i harmonogram został ustawiony specjalnie dla mnie . Zaznaczyłem że nie będę gotował niestworzonych rzeczy ,że nie mam na to czasu ani umiejętności . Będziemy bazować na produktach gotowych (jogurty etc.).
Kaloryczność została ustalona na poziomie 1700 kcal. Z założenia miało to dawać minus 3 kg w skali miesiąca.
Rozpiskę dostałem dwa dni później . Ładnie miałem rozbite posiłki na godzinę z uwzględnieniem specyfiki pracy zawodowej (dwie zmiany). Jak jest 2 zmian to ostatni posiłek o 20 , jak na rano chodzę do pracy to o 18 tej
Uważam że na sukces w gubieniu kilogramów jest konsekwencja w działaniu . Trzeba się zebrać w sobie .
To jest bardzo , bardzo trudne . Początki są okropne. Gramatura posiłków jest strasznie mała . na obiad jest np . pół worka ryżu plus jakieś mięso . Dla mnie to była masakra . Mała ilość jedzenia w posiłkach rekompensuje ich częstotliwość . Faktycznie je się pięć razy dziennie . Można pić wodę na umór .
Jak to się skończyło ?
Odniosłem sukces , bardzo szybko spostrzegłem jak spodnie ze mnie spadają . Realną różnicę spostrzegłem już po miesiącu . Pamiętaj , że ja jeszcze biegałem .
Po trzech miesiącach odpuściłem .
Ale nie jest tak że mam jakiś efekt jojo czy coś takiego . Intensywnie się ruszam , zmieniłem swoje nawyki żywieniowe (jedzenie o wyznaczonych porach, mniejsze ilości ), patrzę co jem .
Najważniejsze że dobrze się czuję . .
Podstawowa jednostka : 150 ml , na kolację
Nie bierz żadnych suplementów typu Alli i inne meridie , szkoda pieniędzy .
Pamiętaj wszystko jest w głowie !
Ja jak byłem to wyliczyła mi że potrzebuję 2200 kcal na dzień. Nie wiem ile tankowałem tego paliwa przed wizytą . Ale dużo za dużo jeśli waga stała w miejscu lub wręcz rosła .
Doszliśmy do porozumienia , że chcę ważyć 90 kg (przy wzroście 188cm ). Poprzeczki nie postawiłem za wysoko , wiem , ale jestem realistą .
Dieta i harmonogram został ustawiony specjalnie dla mnie . Zaznaczyłem że nie będę gotował niestworzonych rzeczy ,że nie mam na to czasu ani umiejętności . Będziemy bazować na produktach gotowych (jogurty etc.).
Kaloryczność została ustalona na poziomie 1700 kcal. Z założenia miało to dawać minus 3 kg w skali miesiąca.
Rozpiskę dostałem dwa dni później . Ładnie miałem rozbite posiłki na godzinę z uwzględnieniem specyfiki pracy zawodowej (dwie zmiany). Jak jest 2 zmian to ostatni posiłek o 20 , jak na rano chodzę do pracy to o 18 tej
Uważam że na sukces w gubieniu kilogramów jest konsekwencja w działaniu . Trzeba się zebrać w sobie .
To jest bardzo , bardzo trudne . Początki są okropne. Gramatura posiłków jest strasznie mała . na obiad jest np . pół worka ryżu plus jakieś mięso . Dla mnie to była masakra . Mała ilość jedzenia w posiłkach rekompensuje ich częstotliwość . Faktycznie je się pięć razy dziennie . Można pić wodę na umór .
Jak to się skończyło ?
Odniosłem sukces , bardzo szybko spostrzegłem jak spodnie ze mnie spadają . Realną różnicę spostrzegłem już po miesiącu . Pamiętaj , że ja jeszcze biegałem .
Po trzech miesiącach odpuściłem .
Ale nie jest tak że mam jakiś efekt jojo czy coś takiego . Intensywnie się ruszam , zmieniłem swoje nawyki żywieniowe (jedzenie o wyznaczonych porach, mniejsze ilości ), patrzę co jem .
Najważniejsze że dobrze się czuję . .
Podstawowa jednostka : 150 ml , na kolację
Nie bierz żadnych suplementów typu Alli i inne meridie , szkoda pieniędzy .
Pamiętaj wszystko jest w głowie !
środa, 15 stycznia 2014
2014
Plan robi się napięty jak plandeka na żuku :
Szczawnica
chudy
rzeźnik
66 km w Krynicy
w sumie tylko cztery a już czuję presję ....
Szczawnica
chudy
rzeźnik
66 km w Krynicy
w sumie tylko cztery a już czuję presję ....
poniedziałek, 13 stycznia 2014
Prewentorium Kowaniec - Nowy Targ
To nie jest tak że góry zrobiły się dla mnie ważne tak tylko teraz ze względu na bieganie .
nie zawsze byłem monolitem i okazem zdrowia czasem chorowałem .
Wtedy gdy żyliśmy w innym ustroju kiedy z punktu widzenia dziecka wszystko było fajne i takie proste , kiedy jeździłem rowerem po tacie a wcześniej Slalomem . Kiedy kolej miała własną służbę zdrowia .
A leczyłem się u dr Mrozińskiej (która przyjmowała w przychodni przy dworcu na Starołęce ) , pani doktor wysłała mnie na leczenie klimatyczne do prewentorium .
Trafiały tam dzieci ogólnie z problemami z drogami oddechowymi . Mieliśmy własną szkołę, opiekę medyczną , ogólnie pełen wypas turnus trwał dwa miesiące . W Kowańcu - Nowy Targ ul Oleksówki na przeciwko Łysej Polany .
Leczyłem się tam na alergię . Od drugiej klasy podstawówki co roku na dwa miesiące do siódmej . Czasem zostawałem na dwa turnusy i wtedy była zima . nie taka jak teraz , zajebista zima z masą śniegu i pamiętam jak dziś jak wychowawca mówił że na dole w Nowym Targu było -36 stopni .
Taki brodaty młody wychowawca mówiliśmy na niego Rumburak :)) Może ktoś pamięta .....
Teraz ma 35 lat i jeszcze mam kontakt z dzieciakami z którymi tam byłem - to jest niesamowite !
właśnie w Kowańcu została nam zaszczepiona miłość do gór i do natury . To tam chodziliśmy na wycieczki , oglądaliśmy dziewięćsiły (które są pod ochroną ), piliśmy wodę ze źródeł , jedliśmy oscypki , przepuszczaliśmy stada owiec , do teraz pamiętam że Turbacz ma 1310 m :)
To właśnie dzięki temu , miałem czas pokochać góry , przy dobrej widoczności było witać Tatry
No i te lody w lodziarni przy rynku , nakładane kopyścią , mmmmmmm
A tu pierwszy i ostatni raz śpiewałem "Wielka radość w domu Gucia"
Jasna cholera , jaka szkoda .......
nie zawsze byłem monolitem i okazem zdrowia czasem chorowałem .
Wtedy gdy żyliśmy w innym ustroju kiedy z punktu widzenia dziecka wszystko było fajne i takie proste , kiedy jeździłem rowerem po tacie a wcześniej Slalomem . Kiedy kolej miała własną służbę zdrowia .
A leczyłem się u dr Mrozińskiej (która przyjmowała w przychodni przy dworcu na Starołęce ) , pani doktor wysłała mnie na leczenie klimatyczne do prewentorium .
Trafiały tam dzieci ogólnie z problemami z drogami oddechowymi . Mieliśmy własną szkołę, opiekę medyczną , ogólnie pełen wypas turnus trwał dwa miesiące . W Kowańcu - Nowy Targ ul Oleksówki na przeciwko Łysej Polany .
Leczyłem się tam na alergię . Od drugiej klasy podstawówki co roku na dwa miesiące do siódmej . Czasem zostawałem na dwa turnusy i wtedy była zima . nie taka jak teraz , zajebista zima z masą śniegu i pamiętam jak dziś jak wychowawca mówił że na dole w Nowym Targu było -36 stopni .
Taki brodaty młody wychowawca mówiliśmy na niego Rumburak :)) Może ktoś pamięta .....
Teraz ma 35 lat i jeszcze mam kontakt z dzieciakami z którymi tam byłem - to jest niesamowite !
właśnie w Kowańcu została nam zaszczepiona miłość do gór i do natury . To tam chodziliśmy na wycieczki , oglądaliśmy dziewięćsiły (które są pod ochroną ), piliśmy wodę ze źródeł , jedliśmy oscypki , przepuszczaliśmy stada owiec , do teraz pamiętam że Turbacz ma 1310 m :)
To właśnie dzięki temu , miałem czas pokochać góry , przy dobrej widoczności było witać Tatry
No i te lody w lodziarni przy rynku , nakładane kopyścią , mmmmmmm
A tu pierwszy i ostatni raz śpiewałem "Wielka radość w domu Gucia"
Jasna cholera , jaka szkoda .......
niedziela, 12 stycznia 2014
Rzeźnik !!!!!
Niniejszym ogłaszam że dopisało mi niesamowite szczęście !
Udało mi się zapisać naszą dwójkę na Bieg Rzeźnika 2014 !!!
Huraaaa!!
ps zapisy trwały może ze 13 min
biegać biegać pakować rowerować pakować biegać do kwietnia
Udało mi się zapisać naszą dwójkę na Bieg Rzeźnika 2014 !!!
Huraaaa!!
ps zapisy trwały może ze 13 min
biegać biegać pakować rowerować pakować biegać do kwietnia
wtorek, 7 stycznia 2014
dialog
Jest nowy rok są i postanowienia , nie chodzi tu o mnie a brać pracującą z którą mam kontakt służbowo i czasem prywatnie , pozwólcie że przytoczę :
- Cześć , Oko co słychać ?
- Spoko u mnie , ale Hubert narzekał ostatnio .
-Tak ? A co jest ?
(Hubert - ojciec chrzestny mojego młodszego )
- No jak wracaliście z wigilii ostatnio to mówił że ledwo doszedł , ziapał , sapał i wogle myślał że nie da rady dojść do chaty . Później go wszystko bolało jak ch.....j ...
- Kurczę Marcin ale to trzy kilometry były , poza tym trochę byliśmy znieczuleni.
-eeeee , Ty to wybiegany jesteś , maratony biegasz ...
-Ale to trzy kilometry ...
-Pochwale Ci się że z nowym rokiem ,a właściwie już wcześniej bo od dwóch tygodni chodzę na fitnes !
- No , super .
- I ja tam mam ćwiczenia kardio na bieżni , i wczoraj zrobiłem 2,4 km , chodząc.
- Chodząc ?
- Wiesz , to dobrze spala .
(w tym momencie Oko poruszał swoim brzuchem , oponą na brzuchu i puścił do mnie oko )
- A ile zajmuje Ci te 2,5 km , znaczy ile czasu to idziesz ?
- To taka rozgrzewka , 30 min . -odpowiedział z dumą Oko.
- Wiesz co , bardzo mi się podoba że wreszcie się do czegoś zmobilizowałeś .
Szeroki uśmiech zagościł na twarzy Oka .
Pamiętajcie ! Małymi krokami do przodu i nie poddawać się .
poniedziałek, 6 stycznia 2014
las i ja i zima której ni ma
dziwnie dzisiaj było w lesie , jakoś tak nie styczniowo , wyszedłem z domu o 11 z myślą zrobienia może z 15 km , po sylwestrowej lambadzie noga mnie strasznie bolała i dopiero co mnie puściło
nie byłem pewny tempa , oddechu , niczego
pierwsze kilometry w Nowym Roku , były nadzwyczaj przyjemne , dobrze się obrałem , nie za ciepło ,
wziąłem ze sobą wodę , tak na wszelki wypadek
słoneczko przyjemnie grzało a mi kilometry uciekały , w słuchawkach Glaca wykrzykiwiał swoje teksty i biegłem i biegłem .
po 8 km zdecydowałem że skoro jest tak dobrze , to dlaczego to kończyć , wybrałem trasę 20 km .....
niesamowite jest jak się biegnie taką leśną drogą , drzewa kłaniają się po obu stronach , słonko świeci a z piasku unosi się para ....
spotkałem myśliwego , tatę z dziećmi na rowerach i oczywiście rowerzystów górskich czy trialowych
myśli krążyły mi wkoło dwóch rzeczy
pierwsza - bieg Rzeźnika
druga - czy obrona pracy mag nie będzie kolidowała z biegiem
Znalazłem partnera na bieg (w Rzeźniku biegnie się parami ) , z tego co się orientuję niepoprawny marzyciel jak ja .kurczę myśli się potem by gościa nie zawieść , wiadomo że wiem na co mnie stać ale takie bieganie w Bieszczadach to inna bajka , trochę się trzeba przygotować , dieta , siłownia , wybiegania
nie ma lipy
no im się nie spostrzegłem , bieg kończyłem już z Florence , z 20 km w nogach i muszę przyznać że już miałem dosyć , głodny się zrobiłem jak wilk , będzie trzeba zabierać ze sobę jakieś batony
dzisiaj czytałem prognozę , podobno kończą się ciepłe dni , jaszcze może trochę deszczyk popada , i przyjdzie mróz , lubię zimę , ale taką śnieżną i mroźną , anie chlapę , błoto i cholera wie co jeszcze
muszę mieć plan
nie byłem pewny tempa , oddechu , niczego
pierwsze kilometry w Nowym Roku , były nadzwyczaj przyjemne , dobrze się obrałem , nie za ciepło ,
wziąłem ze sobą wodę , tak na wszelki wypadek
słoneczko przyjemnie grzało a mi kilometry uciekały , w słuchawkach Glaca wykrzykiwiał swoje teksty i biegłem i biegłem .
po 8 km zdecydowałem że skoro jest tak dobrze , to dlaczego to kończyć , wybrałem trasę 20 km .....
niesamowite jest jak się biegnie taką leśną drogą , drzewa kłaniają się po obu stronach , słonko świeci a z piasku unosi się para ....
spotkałem myśliwego , tatę z dziećmi na rowerach i oczywiście rowerzystów górskich czy trialowych
myśli krążyły mi wkoło dwóch rzeczy
pierwsza - bieg Rzeźnika
druga - czy obrona pracy mag nie będzie kolidowała z biegiem
Znalazłem partnera na bieg (w Rzeźniku biegnie się parami ) , z tego co się orientuję niepoprawny marzyciel jak ja .kurczę myśli się potem by gościa nie zawieść , wiadomo że wiem na co mnie stać ale takie bieganie w Bieszczadach to inna bajka , trochę się trzeba przygotować , dieta , siłownia , wybiegania
nie ma lipy
no im się nie spostrzegłem , bieg kończyłem już z Florence , z 20 km w nogach i muszę przyznać że już miałem dosyć , głodny się zrobiłem jak wilk , będzie trzeba zabierać ze sobę jakieś batony
dzisiaj czytałem prognozę , podobno kończą się ciepłe dni , jaszcze może trochę deszczyk popada , i przyjdzie mróz , lubię zimę , ale taką śnieżną i mroźną , anie chlapę , błoto i cholera wie co jeszcze
muszę mieć plan
piątek, 3 stycznia 2014
Bandyci
Pozwoliłem sobie zapożyczyć dzisiejsze zdjęcie , dobrego kolegi , który natknął się na zorganizowaną grupę przestępczą wracającą z Sylwestra do bazy .
Odległość od domu gdzie mieszkam jakieś 150 m :)))
Niestety za każdym razem jak wychodzę do lasu napotykam się na nich .
Może są jakieś sposoby na odstraszenie ?
Odległość od domu gdzie mieszkam jakieś 150 m :)))
Niestety za każdym razem jak wychodzę do lasu napotykam się na nich .
Może są jakieś sposoby na odstraszenie ?
środa, 1 stycznia 2014
Subskrybuj:
Posty (Atom)