czwartek, 23 stycznia 2014

Niedziela

Coś drgnęło w.końcu .
mam takiego zapaleńca , tak na niego patrzę , on pewnie nie jest mi dłużny
skumaliśmy się w tym nowym roku , właściwie jest nas trzech .
i dajemy po tych naszych lasach co niedzielę , spotkaliśmy się już dwa razy , szykuję się kolejny raz
Andrzej , ba tak ma na imię wciągnął Tomka i ja też się wkręciłem .
Pierwsze spotkanie dało nam w kość , z grubej rury od razu 20 km , ale tempo takie gadane :)

Drugie wbieganie już było nas czterech i wybraliśmy się na dłuższą wycieczkę , na Dziewiczą Górę .
Rano o 9 tej było względnie , później nad Poznań przyszła zima .
Ale nie zwyczajna za śniegiem taka normalna nienormalna jak cała pogoda w tym roku .
Fajnie bo byl mróz , nie było błota .
Dziewicza Góra jak magnes przyciąga , wkoło niej kręciła się cała masa biegaczy , w górę i w dół , dookoła , wszędzie . Nasz plan był prosty mięliśmy tylko wbiec.

Dziesięć minut postoju , jakiś cukierek , trochę wody i dłonie mi tak zmarzły , że aż zaczęły boleć mnie paluchy . Musiało się zdrowo ochłodzi .

Droga powrotna jak zwykle wydawała się krótsza , zaczął podać deszcz i przy spotkaniu z mrozem i moją kurtką zamarzał na mnie . Musiało być bardzo zimno , zamarzła mi nawet woda w butelce .
W kamińsku wybiegliśmy na asfalt , i zaraz z niego zeszliśmy . Jedne lodowisko . Dało się biec tylko poboczem , i dalej lasem .

Wybieganie zajęło nam 3,5 godziny , dostaliśmy nieźle w kość . Przebiegliśmy ponad 30 km .
Widzę postępy w sile biegowej i pytrzymałości , oby tak dalej .

KB Katorżnik i tam się umawiamy w imieniu admina :ZAPRASZAM

czwartek, 16 stycznia 2014

legs & back

Wczoraj PX a robiłem , nogi przede wszystkim .
Ale mnie dupa boli dzisiaj z wyra nie mogłem się zwlec ....
dużo dziwnych pseudo skipów
Widocznie rzetelnie było .

dobre jest to że potrzeba do ćwiczeń hantli , krzesła , ściany no i ręcznik
i wolną godzinkę

Tony Horton :screw you !

Dla Łukasza w Nowy Rok :)

Pamiętaj , najlepiej będzie jak pójdziesz do dietetyka . Babka zrobi z tobą wywiad , co robisz , jak pracujesz i obliczy Ci jakie jest Twoje zapotrzebowania na energię .
Ja jak byłem to wyliczyła mi że potrzebuję 2200 kcal na dzień. Nie wiem ile tankowałem tego paliwa przed wizytą . Ale dużo za dużo jeśli waga stała w miejscu lub wręcz rosła .
Doszliśmy do porozumienia , że chcę ważyć 90 kg (przy wzroście 188cm ). Poprzeczki nie postawiłem za wysoko , wiem , ale jestem realistą .
Dieta i harmonogram został ustawiony specjalnie dla mnie . Zaznaczyłem że nie będę gotował niestworzonych rzeczy ,że nie mam na to czasu ani umiejętności . Będziemy bazować na produktach gotowych (jogurty etc.).
Kaloryczność została ustalona na poziomie 1700 kcal. Z założenia miało to dawać minus 3 kg w skali miesiąca.
Rozpiskę dostałem dwa dni później . Ładnie miałem rozbite posiłki na godzinę z uwzględnieniem specyfiki pracy zawodowej (dwie zmiany). Jak jest 2 zmian to ostatni posiłek o 20 , jak na rano chodzę do pracy to o 18 tej

Uważam że na sukces w gubieniu kilogramów jest konsekwencja w działaniu . Trzeba się zebrać w sobie .
To jest bardzo , bardzo trudne . Początki są okropne. Gramatura posiłków jest strasznie mała . na obiad jest np . pół worka ryżu plus jakieś mięso . Dla mnie to była masakra . Mała ilość jedzenia w posiłkach rekompensuje ich częstotliwość . Faktycznie je się pięć razy dziennie . Można pić wodę na umór .

Jak to się skończyło ?

Odniosłem sukces , bardzo szybko spostrzegłem   jak spodnie ze mnie spadają . Realną różnicę spostrzegłem już po miesiącu . Pamiętaj , że ja jeszcze biegałem .
Po trzech miesiącach odpuściłem .
Ale nie jest tak że mam jakiś efekt jojo czy coś takiego . Intensywnie się ruszam , zmieniłem swoje nawyki żywieniowe (jedzenie o wyznaczonych porach, mniejsze ilości ), patrzę co jem .
Najważniejsze że dobrze się czuję . .

Podstawowa jednostka : 150 ml , na kolację


Nie bierz żadnych suplementów typu Alli i inne meridie , szkoda pieniędzy .
Pamiętaj wszystko jest w głowie !


środa, 15 stycznia 2014

2014

Plan robi się napięty jak plandeka na żuku :

Szczawnica
chudy
rzeźnik
66 km w Krynicy

w sumie tylko cztery a już czuję presję ....

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Prewentorium Kowaniec - Nowy Targ

To nie jest tak że góry zrobiły się dla mnie ważne tak tylko teraz ze względu na bieganie .
nie zawsze byłem monolitem i okazem zdrowia czasem chorowałem .
Wtedy gdy żyliśmy w innym ustroju kiedy z punktu widzenia dziecka wszystko było fajne i takie proste , kiedy jeździłem rowerem po tacie a wcześniej Slalomem . Kiedy kolej miała własną służbę zdrowia .
A leczyłem się u dr Mrozińskiej (która przyjmowała w przychodni przy dworcu na Starołęce ) , pani doktor wysłała mnie na leczenie klimatyczne do prewentorium .

Trafiały tam dzieci ogólnie z problemami z drogami oddechowymi . Mieliśmy własną szkołę, opiekę medyczną  , ogólnie pełen wypas turnus trwał dwa miesiące . W Kowańcu - Nowy Targ ul Oleksówki na przeciwko Łysej Polany .




Leczyłem się tam na alergię . Od drugiej klasy podstawówki co roku na dwa miesiące do siódmej . Czasem zostawałem na dwa turnusy i wtedy była zima . nie taka jak teraz , zajebista zima z masą śniegu i pamiętam jak dziś jak wychowawca mówił że na dole w Nowym Targu było -36 stopni .

Taki brodaty młody wychowawca mówiliśmy na niego Rumburak :)) Może ktoś pamięta .....
Teraz ma 35 lat i jeszcze mam kontakt z dzieciakami z którymi tam byłem - to jest niesamowite !

właśnie w Kowańcu została nam zaszczepiona miłość do gór i do natury . To tam chodziliśmy na wycieczki , oglądaliśmy dziewięćsiły (które są pod ochroną ), piliśmy wodę ze źródeł , jedliśmy oscypki , przepuszczaliśmy stada owiec , do teraz pamiętam że Turbacz ma 1310 m :)

To właśnie dzięki temu , miałem czas pokochać góry , przy dobrej widoczności było witać Tatry

No i te lody w lodziarni przy rynku , nakładane kopyścią , mmmmmmm

A tu pierwszy i ostatni raz śpiewałem "Wielka radość w domu Gucia"



Jasna cholera , jaka szkoda .......

niedziela, 12 stycznia 2014

Rzeźnik !!!!!

Niniejszym ogłaszam że dopisało mi niesamowite szczęście !
Udało mi się zapisać naszą dwójkę na Bieg Rzeźnika  2014 !!!
Huraaaa!!

ps zapisy trwały może ze 13 min

biegać biegać pakować rowerować pakować biegać do kwietnia

wtorek, 7 stycznia 2014

Filmik :)

A tak a propos biegu w Szczawnicy , ekstra bieganie !!!

Rak & Roll !

dialog

Jest nowy rok są i postanowienia , nie chodzi tu o mnie a brać pracującą z którą mam kontakt służbowo i czasem prywatnie , pozwólcie że przytoczę :
- Cześć , Oko co słychać ?
- Spoko u mnie , ale Hubert narzekał ostatnio . 
-Tak ? A co jest ?

(Hubert - ojciec chrzestny mojego młodszego )

- No jak wracaliście z wigilii ostatnio to mówił że ledwo doszedł , ziapał , sapał i wogle myślał że nie da rady dojść do chaty . Później go wszystko bolało jak ch.....j ...
- Kurczę Marcin ale to trzy kilometry były , poza tym trochę byliśmy znieczuleni. 
-eeeee , Ty to wybiegany jesteś , maratony biegasz ...
-Ale to trzy kilometry ...
-Pochwale Ci się że z nowym rokiem ,a właściwie już wcześniej bo od dwóch tygodni chodzę na fitnes !
- No , super .
- I ja tam mam ćwiczenia kardio na bieżni , i wczoraj zrobiłem 2,4 km , chodząc. 
- Chodząc ?
- Wiesz , to dobrze spala .
(w tym momencie Oko poruszał swoim brzuchem , oponą na brzuchu i puścił do mnie oko  )
- A ile zajmuje Ci te 2,5 km , znaczy ile czasu to idziesz ?
- To taka rozgrzewka , 30 min . -odpowiedział z dumą Oko. 
- Wiesz co , bardzo mi się podoba że wreszcie się do czegoś zmobilizowałeś .

Szeroki uśmiech zagościł na twarzy Oka .

Pamiętajcie ! Małymi krokami do przodu i nie poddawać się .

poniedziałek, 6 stycznia 2014

las i ja i zima której ni ma

dziwnie dzisiaj było w lesie , jakoś tak nie styczniowo , wyszedłem z domu o 11 z myślą zrobienia może z 15 km , po sylwestrowej lambadzie noga mnie strasznie bolała i dopiero co mnie puściło
nie byłem pewny tempa , oddechu , niczego
pierwsze kilometry w Nowym Roku , były nadzwyczaj przyjemne , dobrze się obrałem , nie za ciepło ,
wziąłem ze sobą wodę , tak na wszelki wypadek
słoneczko przyjemnie grzało a mi kilometry uciekały , w słuchawkach Glaca wykrzykiwiał swoje teksty i biegłem i biegłem .
po 8 km zdecydowałem że skoro jest tak dobrze , to dlaczego to kończyć , wybrałem trasę 20 km .....
niesamowite jest jak się biegnie taką leśną drogą , drzewa kłaniają się po obu stronach , słonko świeci a z piasku unosi się para ....
spotkałem myśliwego , tatę z dziećmi na rowerach i oczywiście rowerzystów górskich czy trialowych

myśli krążyły mi wkoło dwóch rzeczy
pierwsza - bieg Rzeźnika
druga - czy obrona pracy mag nie będzie kolidowała z biegiem

Znalazłem partnera na bieg (w Rzeźniku biegnie się parami ) , z tego co się orientuję niepoprawny marzyciel jak ja .kurczę myśli się potem by gościa nie zawieść , wiadomo że wiem na co mnie stać ale takie bieganie w Bieszczadach to inna bajka , trochę się trzeba przygotować , dieta , siłownia , wybiegania
nie ma lipy

no im się nie spostrzegłem , bieg kończyłem już z Florence , z 20 km w nogach i muszę przyznać że już miałem dosyć , głodny się zrobiłem jak wilk , będzie trzeba zabierać ze sobę jakieś batony

dzisiaj czytałem prognozę , podobno kończą się ciepłe dni , jaszcze może trochę deszczyk popada , i przyjdzie mróz , lubię zimę , ale taką śnieżną i mroźną , anie chlapę , błoto i cholera wie co jeszcze

muszę mieć plan

piątek, 3 stycznia 2014

Bandyci

Pozwoliłem sobie zapożyczyć dzisiejsze zdjęcie , dobrego kolegi , który natknął się na zorganizowaną grupę przestępczą wracającą z Sylwestra do bazy .

Odległość od domu gdzie mieszkam jakieś 150 m :)))



Niestety za każdym razem jak wychodzę do lasu napotykam się na nich .

Może są jakieś sposoby na odstraszenie ?