czwartek, 30 sierpnia 2012

raz bliżej raz dalej spadło

podejście do tematu przebięgnięcia maratonu to nie taka łatwa sprawa.
im czlowiek wiecej czyta tym wieksze ma watpliwosci
przeczytalem dwie ksiazki o maratonie , mase artukułów i felietonów ale wcale nie jestem mądrzejsze
Tim Robins(?)  pisze ze trzeba wszystko podporządkować treningom , natomiast Gallowey ma inne podejście
Bliża jest  mi filozofii Jeffa , koles pojał o co chodzi , jak sam pisze ogarnał sie dopiero po dwudziestym maratonie .
ja nie przebigłem żadnego i nie mogę sie wypowiadać , co prawda zapisałem się do poznania , ale jeszcze się  waham z opłatą , bo to już bedze gwóźdz do trumny .
Nie wiem jak to bedzie , teraz mamy początek wrzesnia zostało mało czasu prochu już nie wymyslę .
najdalej pobiegłem 22 km w życiu , zostaje start w Pile i jakieś bieganie po lesie ... nie wiem , nie wiem
Gallowey tez pisze że trzeba biegac min 32 km a najlepeij 42 .....

a może tak naprawę maraton biegniemy w głowie / pewnie po części tak
moje nastawienie ma słabe fundamenty , za dużo niewiadomych , za mało kilometrów , za mały przebieg biegam niby od dobrego  roku a kurcze boję sie

z drugiej strony kto nie ryzykuje w Rawiczu nie siedzi :)




środa, 29 sierpnia 2012

Wizja I Misja

Czysta forma.
Sport.
w zgodzie ze samym sobą , naturalne bieganie , naturalne zachowanie ,systematyka , wszystko dla zdrowia , dla lepszego samopoczucia i hartu ducha .
Prawda nie choruje, przestałem , a pracuje w karporacji gdzie jest 1000 osób i każdy kaszle , kicha, prycha.
Mnie omija.
Trzy razy w tygodniu , mam ochotę na więcej , powstrzymuje się
suplementy ?
nie wiem , ja nie chce , nie potzrebuje ,
potrafisz się obejść bez tego , bez stabilizacji, amortyzacji, bielizny termicznej,koszulki,termicznej,batonu,żelu,wysoko gatunkowych protein,izolatu białka mlekowego (!), bez całej tej chemii , bez lansu , bez nowych ciuszków, ("już jest nowy nimbus tylko 599!!!, już są nowe nike musisz je mieć zaledwie 499!!!!), już lecę , do sklepu , nie, nie do sklepu , w internecie kupie bedzie taniej, a potem zdjęcie sobie zrobie na FB sobie wkleje , lubie to, lubie tamto , mnie lubią , ma 500 znajomych , a ilu znasz tak naprawdę ?
endomondo,czyli smartfon może być pulsometr z GPS, powinien być bidon, pas,opaska,na głowę na rękę do telefonu,portfel z dokumentami , kluczyki bo przecież na bieganie trzeba dojechać , żele, batony ,okulary najlepiej z wymiennymi szkłami (w razie załamania pogody), getry o nie teraz to się inaczej nazywa, nawet odkryłem że są inne ciuchy na trening i inne na starty (...), czipy, krokomierze, mi coach, nike coś tam  hm chyba wszystko
nie , bieganie nie jest tanim sportem dla mas, jest tanie dla wybranych
dla tych co chcą , dla tych co czują i wierzą że robią coś dla SIEBIE

ja nie mówie że jestem święty Tomasz , ja zwracam uwagę jak jest , nie chce tego , wszedzie tylko wyścig ,
nie mogę ogarnąć jak ludzie biegali kilka lat temu , w dresach , kreszach, butach bez amortyzacji, na stoper,
(pamiętam jak biegaliśmy w klubie po bieżni , trochę mocno powiedziane , po żuzlu co któreś tem kółko trener nas łapał przykładał dwa palce do tętnicy szyjnej czekał 15 sec i mówił : -Zwolnij !
albo :-Przyśpiesz !
Na Posnani na Wilczaku to było  , może ktoś pamięta
Ogarniacie to ?
Mam wrażenie że jak teraz starujesz w bawełnie to patrzą na ciebie jak na UFO !
-Koszulka bawełniana .... a czekaj ,czekaj pamiętam mój ojciec w czymś takim biagal ..

HELOŁ

przecież kiedyś biegano w sandałach !

Pewnie że te czasy nie wrócą , pewnie że się nic nie zmieni, ale  jest na tym kasa i to się liczy .
Zbliża się jesień , kupcie sobie buffa , ładnie leży i jest na topie , chroni przed ciepłem i przez zimnem (!)
Kupiłem go w zeszłym roku , bieganie w szalu jest bardzo niekomfortowe .

Wiem ,wiem, miałem na początku wiksy strasznie, parcie na szkło , mam koszulke techniczną, buty new balance i buffa , ale to było na początku .

Może się gdzieś zatrzymałem , może się zgubiłem, może to znajomi, a może że ja tak w tym lesie sam biegam  ,nie wiem , ale mi nie pasuje to wszystko do biegania jako najprostrzej formy wypoczynku , czy o to chodzi w truchtaniu ?




wtorek, 28 sierpnia 2012

"Pompa,pompa, nie ma lipy "- Burnejka :)

Największą porażkę poniosłem w MOgilnie .

To że mam nadwagę nie pomaga biegać w upały , szczególnie na otwartej przestrzeni.
Były to najcięższe 21km w karierze .
Nie było tam za grosz przyjemności , relaksu, radości ...
Było za to masakryczne zmęczenie, masa potu, ból głowy, brak wody, dużżżżo słońca,
Na końcu biegłem jak paralityk ...

Tamten półmaraton tak mi się dał we znaki , że chciałem rzucić bieganie w imprezach .
W tamtym biegu zaczęły się moje problemy ze skurczami , które trwają aż do dziś .
Zazwyczaj przy 15 km już się nie nadaję do biegu , eliminują mnie nieznośne skurcze w łydkach ....

ale powiem wam że MOgilnie czas się zatrzymał, :)


środa, 22 sierpnia 2012

POZNAŃ KNOW HOW


no a jak ?
jako rodowity poznaniak , trzeba spełnić swój patriotyczny obowiązek
start numer dwa w tym sezonie , płonne nadzieje na złamanie dwóch godzin , no ewentualnie w okolicach tego
ale nie spinałem się ,nie miałem presji wyniku
zacząłem z wysokiego C razem z ekipą na godzinę pięćdziesiąt
tak było dobrze że na pierwszej piątce przeszedłem w marsz .....
ogarnąłem się trochę i zacząłem utrzymywać równe tempo , na hetmańskiej było zimno , super że wziąłem bluzę , przy AWF ie ją przeklinałem ..
Ładnie dawałem radę do polibudy , a potem jak by piorun strzelił , zabrakło mi sił, wydolnościowo było OK ale nie było pary
znowu Gallowey ....
jejku a na mecie rodzina ....
Finisz miałem mam nadzieje ładny dla oka ,
usiadłem sobie bo myslałem że zemdleję
2:16 i tak jestem zadowolony
Cóż jak na moje mozliwości uważam że w Poznaniu pokazałem klasę !
najlepszy wynik w tym sezonie !

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

SMALEC I OGÓR


zupełnie inaczej to wyglądało niż w Pile , chodzi o całą atmosferę, wiadomo było bardzo zimno , i wogle  co za pomysł aby start był gdzie indziej niż biuro zawodów ...
bieg był mniejszy ,znajomi którzy mnie zabrali ze sobą Ci od opłatka , już biegali wcześniej w Trzemesznie , Romek był mi przewodnikiem
ubrałem się jak niedźwiedź ,  podkoszuka , koszulka, bluza, i jeszcze jedna bluza , rękawice z polaru i czapa na łepetyne i dwie pary spodni
w Koscianie i Trzemesznie strasznie wierzyłem w dobroczynne właściwości maści Bengay ,
pamiętając moje problemy z mięśniami piszczelowymi z zapamiętaniem smarowałem się ową maścią
Teraz z perspektywy czasu uważam , że to takie bardziej placebo było , nie używam teraz i nie czuje jej braku , mięśnie nie bolą już tak jak dawniej ;)
faktycznie najlepsze jest kilkuminutowe rozciąganie i schłodzenie po biegu , to mi wystarcza
no ale pojawiły się inne problemy , ale o tym kiedy indziej
rozgrzewka była krótka , mała przebErzka tam i nazad , trochę rozciągania
start
oczywiście w starym stylu przegrzał się ;(
po 5 km ściągnąłem rękawice i czape , bluze rozpiąłem
ale muszę sie pochwalić że po słabo przepracowanej zimie wynik był lepszy niż mogło się mi wydawać
15km przebiegłem równo w 1,5 godz
i nie byłem taki wypompowany jak na pólmaratonie a dystans przecież podobny
parowało ze mnie jak ze starej kobyły
wrócilismy do Trzemeszna , do hali , rozdanie nagród , losowanie ,
tak kameralnie , strasznie mi się podobalo ,Uważam tą impreze za nr jeden w tym sezonie 

niedziela, 12 sierpnia 2012

NIEDZIELA


jesteśmy wielcy , dzisiaj po raz pierwszy pokonaliśmy magiczną barierę ,
jeszcze na początku kiedy z Damianem rozpoczynaliśmy treningi ja biegałem maksymalnie 10km .
Damian biegał ledwo 5 km .
W tym czasie zrobiliśmy wspólnie jeden półmaraton w Tarnowie .
A dzisiaj moi drodzy w niedziele , zrobiliśmy sobie spokojne wybieganie .
Przebiegliśmy 22km !!!

Szampan i kawior dla wszystkich ;)))

czwartek, 9 sierpnia 2012

ZIMA


nie pamiętam aby był śnieg, nie w jakiś zatrwarzających ilościach, nie pamiętam też aby był mróz,
przynajmniej w grudniu i styczniu
to straszne że siedząc w ten lipcowy dzień nie pamiętam jaka była zima...
wiem że biagałem w mrozie, tak koło zera , wiem że było ciemno , no właśnie
mieszkanie na wsi jest fajne ale latem , zimą jest bez przerwy ciemno , nie ma lamp ,asfaltu  i chodników , latają za ta zwierzaki , dziki sarny i zające
dzik po ciemku to jest to
aaa
pamiętam moje wysiłki , zostały dostrzeżone przez lokalną brać biegającą ,
kolego Romek którego wcześniej spotkałem (ten co tak zapierdzielał) zaprosił mnie na spotkanie opłatkowe , które odbyło sie
w Ośrodku Kultury w Murowanej Goślinie (taki wieczorek zapoznawczy tylko bez alko i potańcówy ).
byłem bardzo dumny z siebie
i nagle okazało się że w Rakowni jest co najmniej siedmiu aktywny biegaczy
(aktywnych mam na myśli biorących udział w biegach ulicznych)
i drugie tyle w Murowanej Goślinie , jeden triatlonista i jeden ultras

No , ale zimę trzeba pożegnać i wybraliśmy się już wspólnie na Bieg Zimowy do Trzemeszna
jak jechaliśmy autem to termometr pokazywał -23®C ....

piątek, 3 sierpnia 2012

KOŚCIAN


Potem nie wiem chyba był z tydzień przerwy , i nieśmiałe próby dalszego treningu.
Trudno pisać w moim przypadku o  jakimkolwiek treningu , zawsze jak zabierałem sie za robienie jakiegoś planu coś powstrzymywało mnie aby go realizować ,  choroba dzieci , praca na zmianę , nadgodziny , zamiłowanie do grila , wyjazd na ryby ...
nadal wracałem do moich starych butów tylko z takiego powodu że tych nowych było mi po prostu żal
jednak nieustanie powracający ból piszczeli kierował mnie w stronę nowych
potrzebowałem wyzwań , musiałem mieć motywację , zapisałem się do Kościana
nie byłem już takim zapaleńcem jak przed Piłą , od siostry dostałem pulsometr ,aby lepiej
kontrolować swoje postępy w treningu
W pulsometrach nie byłem oblatany i zresztą do teraz nie jestem . Ten jest z Decatlonu , zresztą wszystko mam prawie z Decatlonu , kelenji 300
Każde lepsze wybieganie kończyło się tętnem w granicach 170 , po prostu nie umiem biec wolniej ,musiał bym iść
Nie bardzo wiem  czego wytrawny biegacz powinien oczekiwać od pulsometru , uważałem że to po prostu bajer , najbardziej działa na wyobraźnie ilość spalonych kalorii i tłuszczu
Dobrze że pokazuje aktualny puls , tylko to tak za bardzo nie przekładało sie na moją szybkość biegu
mimo wszystko starałem sie robić długie biegi w niedziele i biec z pulsem 150 , i tak zawsze kończyłem na 170-180 ;(
Przed Kościanem nie trenowałem z takim zapałem , i pojechałem tam z pewną rezerwą
kurczę strasznie lubię tą atmosferę przed biegiem ,
postanowiłem że pobiegnę w podkoszulce i bluzie z długim rękawem , no i założyłem pulsometr i zabrałem też mp3
przed startem miałem już 150 tętno ,jak wystartowaliśmy to 180 ...
kurde biegłem naprawdę powoli aby zbić puls ale to i tak nic nie dawało , było mi strasznie gorąco ..
na szóstym kilometrze dogoniłem babcie z parasolką (szacun)
po 10 km pas od pulsometru zaczął mnie uwierać i uciskać , muzyka w słuchawkach zaczęła mnie wkurzać, byłem zły zmęczony i ugotowany
przed samą metą złapał mnie skurcz w udo i musiałem się zatrzymać,
w końcu skończyłem

miałem niedosyt w stosunku do piły pobiegłem szybciej o jakieś 15-20 min, czyli bardzo dużo
czułem sie lepiej fizycznie i wydolnościowo, ale popełniłem kardynalne błędy w samym biegu
i Jeszce nie starczyło medalu na koniec