Drugi siedzi z ojcem do południa
Chodzimy do lasu , grzyby zaczynają wyłazić .
Odbieramy starsze w przedszkola , już tydzień chodzi
Ładnie maluje , rysunki do domu przynosi , wszystko przynosi ,
zarazę przyniosło , w końcu już tydzień minął ...
Młodszy dundle do pasa i kaszel jak gruźlik , gorączka , pełen zestaw
Starsze jak by paczkę fajek dziennie jarało .
Rodzinny się zna .Zaraz daje antybiotyk .
Rozmieszałem podałem łyżeczką i mały się spawiował ,
drugie podejście , jak gęsi prosto do gardła
paw jeszcze większy
rodzinny się nie nauczy , ojciec też nie, matka wróciła z pracy i mały przyjął lekarstwo
:/
Też poszedłem do lekarza , i mówie że cholera w domu . głowa boli i gardło , że nie mogę się rozłożyć, że maraton
Dostałem ten antybiotyk ....
A miałem iść na grzyby z sąsiadem i wódką o smaku gruszki
Nic , poczekam trochę , wytrzymam
Przy okazji kupiłem w aptece , coś na kształt batonu , albo żelu
źródło :doz.pl
człowiek na forum polecił, że on bierze i dobre ,że z normalnymi batonami to strach , późno na eksperyment
nie chce w spodenki na maratonie narobić , całą wazelinę szlag weźmie
jedno zaraz w aucie zjadłem
miód nie jest słodki
organizm ładnie przyjął , przydało by się popić , czymś neutralnym ,wodą nie colą
Od niedzieli nie trenowałem , opiekę sprawuję tak już teraz będzie .
a za tydzień garmażerka w Zbąszyniu
pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz