Widok przeciwczołgowych zasiek na zdjęciach kolegi z poprzedniej edycji Grassora zadecydował , że już dłużej nie mogłem tego odwlekać . Przypilnowałem termin zapisu ,,,, i tyle z organizacji , bo dwa dni przed zawodami zadzwonił W. Czy jadę ? A ja ? Jak zawsze nie opłacony . Jadę , jadę !!
W sobotę rano wyruszyliśmy do Tuczna oddalonego 120 km od Rakowani . Jak przystało na światowej klasy orientalistów oczywiście korzystaliśmy z nawigacji . Nawet on nie pomogła nam w znalezieniu bazy . Najpierw pojechaliśmy do zamku , później po korektach adresu gdzieś pizdu za miasto .
Po rozbiciu obozu na sali w szkole , przywitaniu się ze znajomymi , przebraniu się na gotowo poszliśmy ogarniać temat potwierdzania PK .
W sobotę rano wyruszyliśmy do Tuczna oddalonego 120 km od Rakowani . Jak przystało na światowej klasy orientalistów oczywiście korzystaliśmy z nawigacji . Nawet on nie pomogła nam w znalezieniu bazy . Najpierw pojechaliśmy do zamku , później po korektach adresu gdzieś pizdu za miasto .
Po rozbiciu obozu na sali w szkole , przywitaniu się ze znajomymi , przebraniu się na gotowo poszliśmy ogarniać temat potwierdzania PK .
Nie znam szczegółów , system potwierdzający poprzez telefon
z wgraną apką i te kody graficzne są nie do ogarnięcia zwłaszcza jak się ma
telefon z poprzedniej dekady . Pozostańmy na wysyłaniu smsa na punkcie z
podanym kodem .
Ruszyliśmy na start który był zlokalizowany nieopodal na
dziedzińcu zamkowym .
Krótka odprawa , rozdanie map i w drogę ..
Co jest największym dramatem Janusza orientacji ? To że
garmin nie chce się namierzyć !!!
Biegliśmy z tyłu razem z Wojtkiem , ale o dziwo na pierwszy PK
trafiliśmy w czołówce . Tam zaczęłą się szamotanina z wysyłaniem smsów ,
skanowaniem , potem nadbiegli inni , nastąpiło przerysowywanie i nanoszenie na
mapy kolejnego punktu , parzenie kawy , dyskusje , podbijanie kart
perforatorem .
Lecimy dalej w kierunku PK4 gdzie czeka nas OS . Po drodze
konie , pastwiska , woda , mokro w papciach , krowy ,pastuch elektryczny, prywatna działka na którą się w wbiliśmy , ale
pan był miły i nas poprowadził do wyjścia . Dobiegliśmy do odcinka specjalnego
, a tam kupa ludzi . Rowerzyści , turyści , janusze orientacji , orientaliści z krwi i kości , koordynator imprezy i bunkier . Kolejny punkty do przerysowania
, wiele kart, jedne dla tras rowerowych , jedne dla biegowych , ogólnie było
głośno i wesoło trochę jak na odpuście w Dąbrówce Kościelnej . Przerysowałem
swoje punkty , wysłałem smsa , podbiłem kartę , przerysowałem nie z tej karty ,
norma .
Wyciągam czołówkę schodzimy na dół , Wojtek wyciąga swoją która nie
świeci , spotykamy Aśkę która nie ma czołówki . Woda na początku , a potem
bieganina , tumany kurzu , wystające druty , chodzenie po czworakach ,
elegancko ! Jest tak jak się spodziewałem ! Pod ziemią git , wszystko
znalezione , wychodzimy na powierzchnie .
Biegliśmy teraz w czwórkę . Dołączył
do nas jeszcze Andrzej a tego drugiego nie pamiętam . Andrzej przerysował
szóstkę tak jak ja … Poszło gładko , do PK 3 przez pole , łatwizna ( na trójce
zgubiłem mój fantastyczny niezmazywalny drobnopiszący pisak do zaznaczania PK
na mapie , byłem załamany ale dopiero na PK 13 jak odkryłem jego brak ).
Mapa 1:10 000 Odcinek Specjalny
Źródło : https://geolocation.ws
Ciężko było wgryść się w mapę ,
znaleźć pierwszy punkt . Straciliśmy może z 10 min , ale się udało i poszło
gładko , wszystko bez pudła . Bomba . Teren zajebisty , fortyfikacje , głębokie
rowy i jary . Kończymy OS , oddajemy nasze karty , bierzemy duże mapy w dłoń i
pędem na PK6 , który źle przerysowałem . Na szczęście mój towarzysz był
bardziej ogarnięty i zrobił to poprawnie .
Źródło : North Team
Kolejne punkty nr 8 i PK 10 . Przed 10 tką Andrzej się
zdrowo wypieprzył o korzeń , przestraszyłem się bo nie wyglądało to za dobrze
.. na szczęście się pozbierał i ruszył dalej .
( Uwaga ! w razie „W” dzwonić o pomoc na 112 , dzwoniąc tam
wasz telefon jest namierzany i lokalizowany przez system , to bardzo przydatne
jak jesteś gdzieś w lesie lub zemdlejesz w trakcie dzwonienia . Nie ma tej
funkcji gdy dzwonisz na 999 )
Z PK 10 szpula na trzynastkę i dalej na PK 11 . Tam
wybraliśmy zły wariant ataku , poszliśmy trochę na około biorąc za pewnik że
nie ma grobli między stawami . Była. Straciliśmy kolejne minuty . Ale
skorzystaliśmy z niej atakując PK 12 i jeszcze udało się czmychnąć terenem
prywatnym między kolejnymi jeziorami , plus dla nas . Na PK 12 jak bym postał
dłużej do komary by mnie zeżarły więc szybko z tamtą uciekłem choć
umiejscowiony był w niezwykle malowniczym miejscu – rozwidlenie rzeczek .
Źródło : North Team
Spotkała nas burza , trochę popadało , dobiegliśmy do PK9 i
pozostał najdłuższy przebieg do przedostatniego punktu . Było po deszczu ,
ściółka była tak namoczona że biegliśmy jak po gąbce , kałuże po kostki
,dawaliśmy na azymut a przed nami bagno . Decyzja , że się przedzieramy . No i
to był błąd . Trzeba było od razu wybrać wersję na około . Zeszło nam w tych
krzakach ze 60 min … Do dupy . Trafiliśmy na płoty w lesie , górki , krzaki ….
Jakoś się wykaraskaliśmy i dalej heja przez pole i rów do
przeprawienia . Obrośnięty pokrzywami i sitowiem . Wkurzają mnie te pokrzywy ,
parzą nawet przez spodnie grrrr !
Trafiliśmy do PK 7 .
Między7 a 5 dogonił nas zawodnik .
Dogonił i przegonił , no nie było sił aby go gonić . W ruinach na PK5 znowu
pokrzywy i krzaki . Pozostał nam ostatni punkt do którego zbiegaliśmy pięknym
jarem w bukowym lesie , później nad lasem , łąkami by dostać się nad jezioro
Liptowskie i znaleźć „ rozwidlenie jaru”. Osobiście mam odczucia że coś było
nie tak z tym punktem . Szukaliśmy go dobre 20 min , latałem po tych jarach jak
dzik z góry i na dół , wściekły byłem na siebie , że mi nie idzie a meta tak
blisko ! W końcu się znalazł . …
Źródło : North Team
Między
No i dobiegliśmy , zrobiło się szaro na dworze , zdaliśmy
nasze karty , moja była tak przemoczona , że trzeba było ją przepisać .
Kąpiel , kolacja , piwo ze znajomymi , rozmowy do nocy .
Skończyłem na 8 miejscu na 38 zawodników razem z Wojtkiem ex aequo .
jakieś 55 km w nogach i prawie 10 godzin naparzania
jakieś 55 km w nogach i prawie 10 godzin naparzania
Skarpetki są do wyrzucenia , koszulka podarta , buty do
prania , jeden kleszcz , kalafiory na stopach . Było bardzo dobrze !